Spory o naruszenie praw do znaków towarowych mają pewien specyficzny wymiar, o którym nieraz się zapomina – możliwość bardzo szybkiej utraty domeny przez osobę, która została oskarżona o naruszenie prawa do cudzego znaku.
Proces o naruszenie prawa do znaku towarowego (odszkodowanie, wycofanie ze sprzedaży spornych towarów) nieraz może trwać tak długo, że kiedy wreszcie zapadnie finalny werdykt, to nie będzie on miał dla stron realnego znaczenia. Paradoksalnie najbardziej czułym punktem (domniemanego) naruszyciela jest nazwa domeny. Dlaczego tak jest? Otóż, każdy, kto zawiera umowę o utrzymanie domeny (np. ja w przypadku domeny videogameslegal.pl) zgadza się, żeby ewentualny spór o nazwę tej domeny rozstrzygał sąd polubowny. W przypadku domen z rozszerzeniem .pl będzie to Sąd Polubowny ds. domen internetowych przy Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji lub Sąd Arbitrażowy przy Krajowej Izbie Gospodarczej w Warszawie. Domenami z rozszerzeniem .com zajmuje się Centrum Arbitrażu i Mediacji przy Światowej Organizacji Własności Intelektualnej (WIPO). Odmowa podpisania zapisu na sąd polubowny skutkuje rozwiązaniem umowy na utrzymanie domeny w terminie trzech miesięcy od daty wyznaczonej na podpisanie takiego zapisu.
W większości przypadków spór o prawo do korzystania z domeny wynika z posłużenia się cudzym znakiem towarowym – tak było w niedawnym starciu między właścicielem domeny iphone.com.pl i Apple Inc. – lecz może też wiązać się z zarzutem popełnienia czynu nieuczciwej konkurencji, przykładowo na wprowadzaniu w błąd, co do relacji biznesowych łączących dysponenta domeny z innym przedsiębiorcą (status autoryzowanego dystrybutora). Nie oznacza to oczywiście, że nigdy nie wolno użyć cudzego znaku (bez zgody uprawnionego) w nazwie domeny, jednak trzeba robić to bardzo rozważnie.
Prawomocne orzeczenie polskiego sądu polubownego stwierdzające naruszenie cudzych praw stanowi podstawę do natychmiastowego rozwiązania umowy o utrzymanie domeny i zawarcie takiej umowy ze skarżącym. Przeważnie wyrok zostaje wydany w ciągu jednego lub dwóch miesięcy i nie przysługuje od niego żadne odwołanie. Może się więc okazać, że strona internetowa z problematycznym tytułem gry stanie się niedostępna w połowie kampanii marketingowej. Niestety, rejestrator domeny nie weryfikuje, czy wybrana nazwa narusza czyjekolwiek prawa – domenę dostaje ten, kto pierwszy po nią sięgnie. Dlatego trzeba na własną rękę sprawdzić, czy wymarzona nazwa nie została już przez kogoś zajęta.
______________________
Ilustracja tytułowa – Radek Grzybowski na Unsplash